środa, 11 marca 2015

Bukowski chce się napić

Nie rozumiem całej tej podniety Bukowskim, całej tej podjary, całej tej dekadenckiej otoczki erotomana gawędziarza.
Laski jarają się starym żulem, w którego książkach prym wiodą cztery tematy: chlanie, sranie, ruchanie, i jeszcze raz chlanie.
I nie seks z pięknymi kobietami, luksusowe imprezy do bladego świtu, oprószone białym śniegiem, oblane szampanem, w doborowym towarzystwie, blichtr, sznyt, i dialogi na wysokim poziomie. 
Nie wieczorowe suknie, białe koszule, piękne kobiety, szarmanccy mężczyźni.
Nie !
Bukowski to ruchanie starych kurew, w przydrożnych hotelowych pokojach, obwisłe stare cielska, sztuczne szczęki, smród szczyn i wycieranie brudnej dupy w prześcieradło. 
Defekacja po ruchaniu.
Rzyganie z rana. 
I kolejna butelka piwa.
Oto on, Bukowski. 
Stary, obleśny dziad, mający problem z alkoholem, grafoman, dziwkarz, uzależniony od hazardu.
W najbardziej ordynarny i obrzydliwy sposób opisujący swoje kobiety, swoje burzliwe związki, biologiczne ciągoty, parzenie, czynności fizjologiczne, cały ten syf o którym nikt nie chce myśleć. Rynsztok, bieda i bakterie.
Jego książki nic, kompletnie nic nie wniosły do mojego życia. 
Żadnych konkluzji, małych chwil zadumy.
Prymitywny bełkot.


A teraz przepraszam Was na chwile, muszę dokończyć "Najpiękniejszą dziewczynę w mieście" :D


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz