wtorek, 24 marca 2015

Siedemnaście. #herbaciarka #I don't #wanna #tea #anarchy #in #the #UK

Śliczne mini opakowanka krzyczące z półki, że musisz je wziąć, a w każdym milion różnych aromatów. 



Na wagę, w pudełeczkach, z pięknymi nadrukami i ślicznymi kokardkami.
Mam obleśnie męski mózg, ale jak wchodzę do herbaciarni  dostaję wścieku macicy. Zamieniam się w jedną wielką kulę estrogenu. 
I want them all !!



W mojej szufladzie w kuchni kilkadziesiąt rodzajów przeróżnych herbat, różnych gatunków, dziwacznych aromatów, z różnych zakątków świata
I te piękne kubeczki do herbaty.
Dla niej:



I dla niego:



Kto by się powstrzymał, żeby ich nie kupić.
Malutkie srebrne zaparzarki, spodeczki, mini srebrne łyżeczki.
Kto by po to nie sięgnął w herbaciarni, niech pierwszy rzuci kamieniem !
Herbaty białe, zielone, czerwone, czarne, z suszonymi owocami, pączkami róży, yerba.
Całe kwiaty kwitnących herbat, ręcznie zawijane pączki, poprzetykane herbacianymi tipsami, które po zalaniu gorącą wodą zamieniają się w wielkie cienkie listki.
Tak, ewidentnie mnie pogięło. Za dużo tlenu, stanowczo za dużo tlenu.
Mogłabym pisać o tym godzinami.
Nigdy nie mogę przejść obojętnie, wszystko mówi do mnie "mamo".
A przecież ja nie chce być mamą !!




I po co mi to wszystko, kiedy jak kurwa nie lubię herbaty...

A do herbaty, której nie pijam, koniecznie praliny, te wpieprzam tonami. I koniecznie kokosowe, jak zapach wybotoksowanej Barbie.
Drogie Panie, kochani Panowie, mili, najmilsi (dobrze wiem, że wcale mili nie jesteście, skoro mnie czytacie pewnie z Was kawał skurczybyka, ale pozory możemy zachować), tak więc otwieramy zakładkę "GARY" i notujemy.
Będą potrzebne:
* pół szklanki orzechów, ja używam nerkowców i brazylijskich, inne niszczą smak kokoska, bo chcą dominować
* szklanka wiórków kokosowych
* szklanka daktyli suszonych
* blender
* duża micha do mieszania
Szklankę daktyli zalewamy wrzątkiem, i odstawiamy na 15 minut.
W tym czasie w naczyniu blendera z ostrzem S, mielimy na pył wiórki kokosowe, dosłownie na pył, aż zrobi się z nich mąka, a od dźwieku blendera krew pocieknie Wam uszami jak na dobrym techno.
Wsypujemy wiórki do "dużej michy do mieszania", po czym mielimy orzechy, już nie na mega mąkę, niech fajnie chrupią, je również wsypujemy do "dużej michy do mieszania" niech sobie poleżą z wiórkami. 
A my w tym czasie w naczyniu blendera blendujemy odsączone z wody daktyle. Jak już zrobicie z nich papkę, dodajecie je do wiórek i orzechów, i mieszacie, można łyżką, można ręką. 
Kiedy masa jest zbyt sypka i zwarta jak dodaję łyżkę gestego mleka kokosowego. Jeśli za rzadka sypnijcie np. płatki owsiane, ryżowe, kasze manną.
Konsystencja ma być taka, żebyscie mogli zrobić z tego kulkę, i obtoczyć ją w wiórkach kokosowych.
A efekt końcowy ma wygladać tak:



I nie nie, moi drodzy, nie wpieprzamy od razu.
Pralinki muszą postać kilka godzin w lodówce, min. 5h

Enjoy as hell !
Uwaga, te małe skurwysyny uzależniają.
Można dostać zgagi, ja oczywiście nie dostałam, bo znam zasady i umiem się powstrzymać, ale znam kogoś, kto zna kogoś, kto wpieprzył ich tyle,że aż miał zgage. I to bardzo piecze, tam w gardle podobno.