czwartek, 19 marca 2015

Twelve. #spring #bieganie #grubasy #running #coconut water #wąs #kozacka stylówa #olejowanie

Dziś będzie o wiośnie, przygotowywaniu się do wiosny, i regeneracji swojego cielska na wiosnę. Miejcie świadomość, że już niedługo trzeba będzie założyć sandały, i krótki rękaw, pokazać nogi, cellulit na dupie, i fałdy na brzuchu. Nie ma zmiłuj, niebieska puchówka, baleron splendoru już nic nie ukryje.
Ja co prawda dbam o siebie okrągły rok, ale ja jestem idealna, i robię to wszystko tylko z przyzwoitości. 
Czystej ludzkiej przyzwoitości.
Dzisiejsza pogoda nastraja do podjęcia szeregu przedsięwzięć, a wizytę u mojej ukochanej kosmetyczki Pani Gabrysi mam dopiero za tydzień, więc działamy samodzielnie.

                                 1.
Patrzysz na mnie i myślisz "ale ta ździra ma włosy".


Tak, tak właśnie myślisz, choć nigdy mi tego nie powiesz.
Ale i tak zdradzę w czym tkwi sekret, mocnych, lśniących, kruczoczarnych włosów.
Kruczoczarnych w farbie, normalnie jestem ciemną blondynka, no ale chyba da się to wyczuć po postach, bitch please.
A mocnych, i lśniących, po pierwsze w dobrze zbilansowanej diecie, a po drugie w olejowaniu.
Jestem pewna, że prawie nikt z Was tego nie robi, a rzecz jest banalnie prosta. Kupujemy olejek, do wyboru mamy mnóstwo olejków m.in. z migdałów, orzeszków macadamia, kokosowy, z pestek śliwki, arganowy , oliwa z oliwek, paczula, maracuja, i wiele wiele innych dostępnych w drogeriach, w stosunkowo niskich cenach. Jeśli nie chcecie kupować olejku, możecie z powodzeniem zastosować oliwę z oliwek z pierwszego tłoczenia. Na moje włosy zużywam około jednej dużej łyżki stołowej olejku, moczę w nim opuszki palców i wmasowuję w skórę głowy, porządnie i długo, a kiedy już to zrobię przeciągam olejek na resztę włosów, czesząc je. 
Tak przygotowane owijam ręcznikiem, robiąc na głowie turban, i w nim śpię przez całą noc. Jeśli nie zaśniecie w czymś na głowie, to połóżcie ręcznik na poduszce, żeby wszystkiego nie upieprzyć.
Rano normalnie myję włosy, dwukrotnie, żeby nie został tłusty film na skórze.
Proste, banalne, a powoduje, że włosy są miękkie i sprężyste.
Potestujcie olejki i sprawdźcie, które Wam najbardziej podejdą.
Mój absolutny hit to arganowy i marakuja. 
Operację można robić w piątek, wtedy jest czas na mycie włosów w sobotę rano, i dobry fryz na imprezę.
Tak Panowie, Was post też dotyczy. 
Olejować można też brody. I klatę, ale w to się nie będę zagłębiać.
Więc do dzieła.

                                 2. 
Dłonie i skórki.
Dłonie to nasza wizytówka, a po zimie skóra jest sucha, szorstka i odwodniona. Dotyczy to zresztą całego ciała.
Jeśli chodzi o poprawę skóry dłoni polecam łykanie codziennie wit. A+E dla systematycznych.
Ja, jako mistrz muaythai i totalny wymiatacz na rurze, plus champion bieżni, codziennie łykam dawkę witamin dla konia, więc mogę sobie to darować.
Jednakże docelowo, raz w tygodniu, w czasie oglądania ulubionego serialu, weźcie balsam do ciała, lub tłusty krem, dodajcie do niego kilka kropel zakupionego olejku do włosów, bądź oliwy z oliwek, i taka mieszankę, grubą warstwą nałóżcie na dłonie, paznokcie, i wsmarujcie głęboko w skórki naokoło paznokci, po czym zawińcie dłonie folią spożywczą, przynajmniej na 45 minut. 
Opcja dla osób z bardzo zniszczoną skórą dłoni, to zafoliowanie ich na cała noc. 
Po zabiegu zmywamy nadmiar specyfiku, i wsmarowujemy lekki krem. 
Panowie, tu znowu nadmienię, że porada jest i dla Was. Nic mnie bardziej nie odrzuca, niż spierzchnięte czerwone męskie rączki zimą, u łajz, które nie czują się w pełni mężczyzną do tego, żeby nałożyć krem na ręce. Świat pełen jest męskich pizd.
Jeśli chodzi o skórki, moment w którym zaczniecie je wycinać, to ten w którym będziecie na to skazani już na zawsze, bo będą narastać wciąż większe, i większe. Jest szansa, że w wieku osiemdziesięciu lat będziecie wielką, chodzącą skórką. Niestety. Smutne ale prawdziwe.
Żeby temu zapobiec polecam zakup patyczka różanego, i codzienne odsuwanie. Ja właściwie robię to już tylko raz na miesiąc, bo doprowadziłam skórki do takiego stanu,że bez wycinania nie narastają.
Oczywista zajebistość.
O obcinaniu paznokci chyba nie muszę pisać, obcinamy, piłujemy i ZAWSZE, ale to ZAWSZE, mamy zrobiony porządny manicure. 
Jeśli dla kogoś nie jest to oczywiste, niech natychmiast przestanie czytać mojego bloga.

                                   3. 
Cielsko.
Właściwie każdy po zimie ma jakiś nadprogramowy tłuszczyk.
Ruszać się, ruszać, i jeszcze raz ruszać, to przykazanie numer jeden.
Dla osób które nic nie robią- wystarczy trzydzieści minut porannego marszobiegu na czczo, aby pobudzić metabolizm. Jeśli nie chcecie skończyć jak stu siedemdziesięcio kilogramowy wieloryb, radzę zacząć już od jutra, i ruszyć dupę. Kto po dwóch tygodniach codziennego marszobiegu nie będzie wiedział, co zrobić dalej, żeby zrzucić kilka dodatkowych kilogramów, niech nie waha się do mnie pisać, doradzę. 
W końcu swego czasu zrzuciłam 32 kilogramy żywego tłuszczu, więc wiem co i jak, znam zasady.
Przykazanie numer dwa brzmi- "jeśli chcesz zrzucić oponkę zacznij biegać". Brzuch nie zniknie od robienia brzuszków. Jeśli ktoś na nadmiar tłuszczu na brzuchu doradza Wam serię brzuszków jest idiotą, i nie warto go słuchać.
Od brzuszków wyrobicie mięśnie, nie spalicie tkanki tłuszczowej.
Bieganie podkręca metabolizm i spala tkankę tłuszczową, na udach, przedramionach i dupie też.
Zaś przykazanie dotyczące skóry znowu jest bardzo banalne, i do powtarzania raz w tygodniu.
Po gorącym prysznicu, bierzemy oliwkę dla dzieci i wsmarowujemy grubą warstwę w skórę.
Nie częściej niż raz w tygodniu, bo pozapychacie pory. 
Raz w tygodniu wystarczy żeby skóra była miękka, i nawilżona.
Na co dzień lekki balsam nawilżający, witamina A+E i woda kokosowa miłe Panie. Nic tak nie nawilża skóry ja woda kokosowa pita regularnie.
Ciekawostką dla mnie było, że w czasie II wojny światowej, podczas walk na Pacyfiku, gdy brakowało krwi do transfuzji, lekarze ratowali życie rannych żołnierzy przetaczając im sterylną wodę z młodych kokosów. Do dziś zdarza się, że w słabo rozwiniętych krajach Trzeciego Świata podaje się ją dożylnie w zastępstwie płynu fizjologicznego, aby uzupełnić elektrolity i nawodnić organizm.
To mnie ostatecznie przekonało, że warto wydawać na nią mój lekko zarobiony hajs. W końcu jestem milionerem.


Co by Wam tu jeszcze.
Żeby tego wszystkie uniknąć, tej zimy, tego zimna, tego śniegu, i dramatu bez słońca, pakujemy się i spieprzamy do dżungli.





To najłatwiejszy, i zarazem najprzyjemniejszy sposób, który Wam z całego serca polecam.

Bon voyage !